maszyna do nauki czytania

Zacznijmy od podstaw czyli od nauki czytania.
Polskie dzieci właściwie nie ucza się czytania po angielsku. Nie uczą się w każdym razie dekodowania poszczególnych wyrazów, tak jak robią to z wyrazami polskimi. Jest to niejako oczywiste, gdyż wyrazy uczone są w pewnych grupach tematycznych takich jak kolory, nazwy zwierząt czy owoców. Taka jest specyfika nauczania angielskiego jako języka obcego i nie zamierzam tego podważać. Nikt nie będzie przecież się bawił w czytanie angielskiego "Ala ma kota" w czasie 45-cio minutowych zajęć. Nie zmienia to faktu, że nauka czytania to właściwie uczenie się na pamięć wyrazów nierzadko fonetycznie hiper-trudnych.
W angielskiej szkole dzieci uczą się czytania fonetycznego, tak jak w Polsce, z tą tylko różnicą, że w angielskim są aż 44 różne dźwięki (24 spółgłoski i 22 samogłoski – długie i krótkie !!!!). W polskim też jest tego sporo ale większość ma tylko jeden przypisany sobie znaczek i finito.

W angielskim niektóre mają aż po 5 graficznych reprezentacji jak np. dźwięk [aj], który może być pisany jako:
igh – night
ie – tie

y – my

i_e – like
i – find

Na dodatek jest jeszcze parę podłych wyjątków jak np. height, eye, I, bye, type :))
Także nauka czytania to naprawdę ciężka orka, pełna grud i wybojów.
Proszę się jednak nie obawiać. Nie zamierzam już dalej Państwa przerażać. Zresztą angielskie 4-latki – bo w tym wieku zaczyna się tu naukę w ‘zerówce’ (Reception Class) - też nie zaczynają tak ambitnie.
A i pomocy naukowych, książeczek, kolorowanek, układanek, wachlarzyków, obrazeczków, plakatów, gier i filmików mają pod ręką tony.
Jednym z nich jest WORDMAKER czyli maszyna do produkcji słów. Ów ‘słowomat’, wytwarza proste słowa, zwane CVC words (consonant-vowel-consonant czyli spółgłoska-samogłoska-spółgłoska) i uczy łączyć w całość proste wyrazy. Na początku podane głoski należy przeciągnąć w kierunku maszyny, by usłyszeć słowo, zobaczyć jak się je pisze oraz obrazek z danym przedmiotem.
Na kolejnych etapach trzeba już utworzyć samodzielnie nazwę przedmiotu pokazanego na obrazku. W razie wątpliwości, co przedstawia dany rysunek (lub nieznajomości wyrazu) można posłuchać słowa i dopiero przystąpić do dzieła.

Tego rodzaju gier jest oczywiście zatrzęsienie – podaję zatem tylko kilka linków. Mam nadzieję się przydadzą się jako pomoc w uczeniu się prostych wyrazów.
  • The Word Wheels - CVC words
  • The Word Wheels 2 - Consonant Clusters (zbitki spółgłoskowe)

Dodam jeszcze, że słowa onset oraz rhyme/rime oznaczają w tym kontekście nic innego jak początek i koniec wyrazu (np. onset wheel pokazuje literę r, a rime wheel głoski at – by uworzyć wyraz rat).
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by obok literowania/wybrzmiewania wyrazów (sounding out) pouczyć się też pewnych słów na pamięć :)
Miłej zabawy !!!
super-teacherka

Stało się tak, jak myślałam – nie będę wiedziała od czego zacząć :)
Jest tyle super fajnych stron, że chciałabym opisać je wszystkie na raz!
Zacznijmy jednak od podstaw czyli od nauki czytania. Polskie dzieci właściwie nie ucza się czytania po angielsku. Nie uczą się w każdym razie dekodowania poszczególnych wyrazów, tak jak robią to z wyrazami polskimi. Jest to niejako oczywiste, gdyż wyrazy uczone są w pewnych grupach tematycznych takich jak kolory, nazwy zwierząt czy owoców. Taka jest specyfika nauczania angielskiego jako języka obcego i nie zamierzam tego podważać. Nikt nie będzie przecież się bawił w czytanie angielskiego ‘Ala ma kota’ w czasie 45-cio minutowych zajęć. Nie zmienia to faktu, że nauka czytania to właściwie uczenie się na pamięć.
W angielskiej szkole dzieci uczą się czytania fonetycznego (tak jak w Polsce), z tą tylko różnicą, że w angielskim są aż 44 różne dźwięki (24 spółgłoski i 22 samogłoski – długie i krótkie !!!!), a niektóre z nich mają aż po 5 graficznych reprezentacji jak np. dźwięk [aj], który może być pisany jako:
igh – night
ie – tie
y – my
i_e – like
i – find
a na dodatek jest jeszcze parę podłych wyjątków jak np. height, eye, I, bye, type :))
Także nauka czytania to naprawdę ciężka orka, pełna grud i wybojów.
Proszę się nie obawiać. Nie zamierzam już dalej Państwa przerażać. Zresztą angielskie 4-latki – bo w tym wieku zaczyna się tu naukę w ‘zerówce’ (Reception Class) - też nie zaczynają tak ambitnie.
A i pomocy naukowych, książeczek, kolorowanek, układanek, wachlarzyków, obrazeczków, plakatów, gier i filmików mają pod ręką tony.
Jednym z nich jest WORDMAKER czyli maszyna do produkcji słów. Ów ‘słowomat’, wytwarza proste słowa, zwane CVC words (consonant-vowel-consonant czyli spółgłoska-samogłoska-spółgłoska) i uczy łączyć w całość proste wyrazy. Na początku podane głoski należy przeciągnąć w kierunku maszyny, by usłyszeć słowo, zobaczyć jak się je pisze oraz obrazek z danym przedmiotem. Na kolejnych etapach trzeba już utworzyć samodzielnie nazwę przedmiotu pokazanego na obrazku. W razie wątpliwości, co przedstawia dany rysunek (lub nieznajomości wyrazu) można posłuchać słowa i dopiero przystąpić do dzieła.
Tego rodzaju gier jest oczywiście zatrzęsienie – podaję zatem tylko kilka linków. Mam nadzieję się przydadzą się jako pomoc w uczeniu się prostych wyrazów.
Dodam jeszcze, że słowa onset oraz rhyme/rime oznaczają w tym kontekście nic innego jak początek i koniec wyrazu (np. onset wheel pokazuje literę r, a rime wheel głoski at – by uworzyć wyraz rat).
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by obok literowania/wybrzmiewania wyrazów (sounding out) pouczyć się też pewnych słów na pamięć :)

Terminologicznie



Zabrałam się ochoczo do kolejnego wpisu, ale uświadomiłam sobie, że bez znajomości pewnych pojęć, trudno będzie zrozumieć różne niuanse dotyczące angielskiego szkolnictwa. A żeby uniknąć wielokrotnego wyjaśniania specyficznego słownictwa postanowiłam zgromadzić wszystko w jednym miejscu (żebym to ja w życiu była taka skrupulatna i uporządkowana! :))
Będę więc regularnie uzupełniać ten wpis, dodając nowe skróty i frazy.
CVC - Consonant-Vowel-Consonant czyli słowa złożone
z samogłoski-spółgłoski-samogłoski

EYFS - Early Years & Foundation Stage, edukacja przedszkolna i wczesnoszkolna
GCSE - General Certificate of Secondary Education, egzamin na koniec szkoły
średniej

ICT - Information & Communication Technology, informatyka
IWB - Interactive Whiteboard - tablica interaktywna
KS1 - Key Stage, faza nauczania, są ich 4
NC - the National Curriculum, program nauczania
PE - Physical Education, w-f
SATS - Standard Assessment Tests, testy pod koniec II, VI i IX klasy
Science - nauki ścisłe, czyli połączenie biologii, chemii i fizyki w jeden przedmiot

Tematycznie

W tym wpisie będę zapisywać wszystkie zaprezentowane przeze mnie do tej pory strony tematycznie. Wpis będę regularnie uzupełniać, a znaleźć go będzie można w zakładkach.



ART & CRAFT

DLTK Growing Together - kolorowanki i wycinanki na Dzień Babci i Dziadka
hellokids - kolorowanki
Mouse Club

BIOLOGIA
CIEKAWOSTKI
CZYTANIE
wordmaker
word wheel 1 & 2
DYPLOMY
EGZAMINY
SATS - KS1 przykłady testów
FLASHCARDS
flashcards bogglesworld - rysunki wyrazy, zwroty, zdania


GEOGRAFIA
GRY
Questionaut - gra bez instrukcji
HISTORIA
My Heritage - drzewo genealogiczne
 
INFORMATYKA
INTERNET
Think U Know - bezpieczeństwo w sieci, słownik terminów internetowych

Dziecko w sieci - e-learnig po polsku

Sieciaki - bezpieczny internet; po polsku

 

MATEMATYKA
mnożenie, dzielenie, dodawanie i odejmowanie na czas
multiplication.com - gry na mnożenie
osie liczbowe i osie do szacowania
osie liczbowe - suwaczek
Skillwise - zadania z treścią na mnożenie
Splat Squares
tabliczka mnożenia do 100
tabliczki mnożenia - Woodlands Junior
NAUKI ŚCISŁE (SCIENCE)
BBC Bitesize/ Science


PIOSENKI
PRZYDASIE
timers - czyli stopery, zegarki i inne odmierzacze czasu
SŁOWNIKI
Cambridge Dictionary
Free Dictionary
Oxford Dictionary

Visual Dictionary
Merriam-Webster
SŁOWNICTWO
etykietowanie wyrazów
SŁUCHANIE
storycove - bajki do słuchania
SPECIAL NEEDS

National Deaf Children Society
STRONY INFORMACYJNE
National Curriculum

Alfabetycznie


W tym wpisie będę zapisywać wszystkie zaprezentowane przeze mnie do tej pory strony alfabetycznie (z pominięciem 'the' przy nazwach)

A
B

BBC Bitesize
Boggles World ESL - flashcards

C

Cambridge Dictionary
D
DLTK Growing Together - kolorowanki i wycinanki na Dzień Babci i Dziadka
Dziecko w sieci - e-learnig po polsku

E
F
Free Dictionary
G
H

hellokids - kolorowanki
I
J
K

L
M
Merriam-Webster
Mouse Club
multiplication.com
mnożenie, dzielenie, dodawanie i odejmowanie na czas
My Heritage - drzewo genealogiczne

N

National Curriculum
National Deaf Children Society

O

osie liczbowe i osie do szacowania
osie liczbowe - suwaczek
Oxford Dictionary
P
pictures labelling
Q
Questionaut - gra bez instrukcji
R
S

Sieciaki - bezpieczny internet; po polsku
Skillwise - zadania z treścią na mnożenie
Storycove - bajki do słuchania
SATS - KS1 przykłady testów z matematyki i angielskiego
Splat Squares
T
tabliczka mnożenia do 100
tabliczki mnożenia - Woodlands Junior
timers - czyli stopery, zegarki i inne odmierzacze czasu
Think U Know - bezpieczeństwo w sieci, słownik terminów internetowych
U
V

Visual Dictionary
W
wordmaker
word wheel 1 & 2

X
Y
Z


Feriowo

W leniwy świąteczny wieczór nie godzi się pisać o nauce. Tę zostawmy sobie na inną okazję :)
W Anglii lenistwo wyjątkowe, bo nie dość, że ferie wielkanocne , Święta,
,
to dodatkowo w piątek Królewski Ślub,
a w poniedziałek tzw. bank holiday czyli jeden z ustwowo wolnych dni nie związanych z żadnym konkrektym świętem czy rocznicą.
Napiszę więc parę słów o ... feriach.
Jedną z niesamowitych zalet angielskiego systemu szkolnictwa jest ‘half term (przerwa międzytrymestralna), i ten, kto go wymyślił, bezsprzecznie zasługuje na nagrodę Nobla!
Wyspiarski rok szkolny podzielony jest na 3 trymestry: jesienny, wiosenny i letni.
Ładnie, prawda?
Ani słowa o zimie. Zima jest tu bowiem o wiele łagodniejsza niż w Polsce i mija w miarę niepostrzeżenie.
Każdy trymestr ma zatem ok. 13 tygodni, podzielonych na pół tygodniowymi przerwami. Razem z przerwami świątecznymi daje to 7 tygodni ferii w roku (plus 2 długie weekendy majowe).
Wynalazek ten polega na tym, ze proces nauczania trwa przez 6-7 tygodni, w porywach 8, a potem nastepuje przerwa. Daje to szansę na złapanie oddechu zarówno uczniom, jak i nauczycielom. Gorzej mają rodzice, ale o tym później.
Pierwsza przerwa jest najczęściej dopiero po 8 tygodniach, w ostatnim tygodniu października. Nie jest to jednak tak uciążliwe, gdyż nikt nie zdąży się jeszcze porządnie zmęczyć. Bo wiadomo: pierwszy tydzień to rozmowy o wakacjach, bla, bla, bla. Drugi tydzień to powtórzenia, czyli 'Zobaczmy ile z głów wywiało' i już jest połowa września.
Nastepne 6 tygodni mija równie szybko, bo wszyscy jeszcze mają wakacyjny wiatr we włosach i zapasy energii.
Powrót po pierwszym 'half termie' nie jest miły, gdyż w listopadzie angielska jesień raczy obficie ulewami i dmie na całego, ale ... perspektywa Świąt, nota bene celebrowanych w sklepach i supermarketach już od początku października (!), dodaje wszystkim wigoru. Ponadto przed Świętami ciągle się coś dzieje - a to się trzeba przebrać na Halloween, a to przygotować przedstawienie 'wigilijne' (nativity play),
a to zrobić kartki świąteczne, napisać list do Santa, powycinać ozdoby choinkowe, itp. W miedzyczasie jest jeszcze święto Diwali (festiwal świateł) , obchodzone tylko przez wyznawców Hinduizmu, ale omawiane i na swój sposób celebrowane przez wszystkie dzieci w ramach zapoznawania się z innym kulturami i tradycjami.
Żydowska Hannukah już nie jest tak popularna, ale też się czasami pojawia na zajęciach :)
Może też się trafić muzułmański Id (jest to święto ruchome).
Ponadto grudzień to okres tzw. "christmas parties' czyli przyjęć światecznych organizowanych w pracy, w pracy partnera, w żłobku, przedszkolu, kościele, kółku zainteresowań czy gdzie tam bądź). Zatem kolejne 7 tygodni mija szybko i uwieńczone jest dwutygodniowymi feriami.
Powrót styczniowy jest najgorszy, bo nie dość, że człowiek opasły po świątecznym obżarstwie (i jeszcze go kuszą przecenami cukierków, czekoladowych mikołajów, żelkowych reniferów, aniołków i choinek), to jeszcze zima w pełni i nosa wyściubiać się nie chce.
Oficjalnie jest to już trymestr wiosenny, ale (przynajmniej w południowej części Anglii) jest obrzydliwie mokro, przenikliwie zimno (od wszechobecnej wilgoci) i łeb urywa. Luty i marzec są nie do zniesienia. Choć tu i ówdzie zakwitają drzewa, służby miejskie obsadzają klomby bratkami i tulipanami, a żonkile samoistnie zażółcają wszystkie możliwe skwery i parki już na poczatku lutego, to wczesnowiosenne wiatry od morza są, delikatnie mowiąc, depresjogenne.
Ale, ale ... już koniec lutego kusi kolejnym 'half termem'.
Jest to moim zdaniem dużo lepsze niż polskie dwutygodniowe ferie zimowe tuż po przerwie światecznej, poprzedzone ‘wyciąganiem za uszy’ uczniów zagrożonych czyli serią kartkówek, klasówek i przepytywań.
Potem idzie jak z płatka - 5-6 tygodni do Wielkanocy da się przeżyć. I znów 2 tygodnie wolnego. Wygwizdów wciąż daje się trochę we znaki, ale już jest cieplutko, i milutko, i dłuższe dni, i ptaki śpiewają ... i te 'głupie' 6 tygodni do nastepnego 'halftermu' wydają się bułką z masłem. Nawet się człowiek porządnie nie zmęczy i już koniec maja. W maju dodatkowo są aż 2 długie weekendy.
Czerwiec to ... ostatnie szlify, powtórzenia, wycieczki, ocena osiągnięć. I już lipiec. I już pachnie wakacjami ...
Wakacje w Anglii trwają 'tylko' pięć tygodni (taka ciekawostka - w Szkocji zaczynają się 2 tygodnie wcześniej, ale za to mali Szkoci pakują tornisterki już w połowie sierpnia).
Wiem, że przyzwyczajonym do 8-9 tygodniowych wakacji Polakom przyjeżdżającym do Wielkiej Brytanii trudno się jest przestawić i z żalem myślą o lipcu spędzonym w szkolnych ławach. Generalnie jednak system ten jest moim zdaniem dużo fajniejszy, szczególnie z punktu widzenia nauczyciela. Pomaga złapać oddech i daje możliwość załatwienia różnych zaległych spraw, na które najzwyczajniej nie ma czasu pracując na cały etat.
Z punktu widzenia rodzica może być uciążliwy, bo trzeba aż 6 razy do roku organizować milusińskim opiekę i rozrywkę – a opieka nad dziećmi jest w Albionie horrendalnie droga. Z drugiej jednak strony wiele osób z przyjemnością bierze sobie wolne, by wyskoczyć z dziećmi na tydzień do Hiszpanii lub na angielską wieś, odsapnąć i wrócić do pracy zregenerowanym. I na ogół pracodawcy nie robią z tym większych problemów.
A i pięć tygodni letnich wakacji łatwiej jest zagospodarować niż głowkować, co robić ze znudzonym potomstwem przez bite 2 miesiące.
‘Half Term’ ma tylko jedną wadę - czlowiek ma wrażenie, że się szybciej starzeje, bo co chwila jakaś przerwa.
I znów letnie wakacje.
I znów kolejny rok w plecy :))
super-teacherka

Kartka Wielkanocna

Dzisiaj, by jeszcze zdążyć przed świętami, pomysł jak zrobić kartkę wielkanocną:
KURCZACZEK Z OTWIERANYM DZIÓBKIEM

Gotowy wzór karty - zewnętrzną i wewnętrzną jej część można ściągnąć sobie ze strony The Mouse Club, wchodząc na stronę główną, a następnie na poszczególne podstrony:
Home → Kids → Downloads → Easter Pop-Up Card
Niewielki nakład pracy, a efekt super! Dzieci najczęściej trochę się zmagają z wygięciem odpowiednio dziubka, by otwierał się on prawidłowo, do wewnątrz kartki.
Zadanie fajne nie tylko ze względu na samą kartkę, ale także - w przypadku starszych dzieci - na rozwijanie umiejętności czytania, rozumienie instrukcji czy poznawanie nazw czynności.
Pozwolę sobie tutaj na małą obserwację. Tradycyjnie naukę każdego języka obcego zaczyna się od poznawania wyrazów takich jak: kolory, przedmioty codziennego użytku, nazwy krajów, dni tygodnia.
Wiadomo, najłatwiej to pokazać, znaleźć o tym piosenkę, czy fiszki.
Pięknie.
Tylko że w praktyce (mowa tu o dość elementarnym, codziennym porozumiewaniu się za granicą, nie pracy jako tłumacz przysięgły, rzecz jasna) najbardziej później brakuje czasowników. I to takich wydawałoby się zwykłych jak zegnij, wytnij, wsuń, przypnij, zamieszaj, wkręć, wlej, zetrzyj ....
Dlaczego?
Bo na lekcjach angielskiego głównie wkuwa się czasowniki nieregularne.
Taki wdzięczny materiał na kartkówki :)
Dlatego też polecam czytanie i pisanie instrukcji nawet przez małe dzieci, choćby w formie prostych podpisów pod rysunkami. Uczą praktycznego języka. Uczą jak wytłumaczyć coś skutecznie i być zrozumiałym. Na pewno w większym stopniu niż sztuka odróżniania zdań typu 'I am going to the cinema tonight.' od zdania 'I go to the cinema every Saturday.' :-D
Wracając do strony The Mouse Club – Inspiring Young Minds ...
Jeśli chodzi o poziom zadań - to jest to strona dobra dla 4-7 latków. Sporo rzeczy (chociażby instrukcje właśnie) można wykorzystać jednak i ze starszymi dziećmi - nawet do 9 lat.
Polecam także inne fajne gry – super nie tylko ze względu na naukę angielskiego, ale też koordynację wzrokowo-ruchową, ćwiczenie pamięci, zdolności manualne.
Na stronie znajdziecie też inne ciekawe zabawy i informacje:
- przepisy np. jak zrobić ciastolinę (play dough) lub upiec ciasteczka olimpijskie
- krótkie ilustrowane bajeczki pisane prostym językiem (fajne do czytania np. jako przerywnik na lekcji)
- gry online (np. memory czy węże i drabiny)

- pliki PDF do drukowania (downloads) np. kartka na dzień Taty w kształcie kubeczka, pudełko na Walentynki z wyskakującym serduszkiem, czy oryginalna kartka urodzinowa z trójwymiarowym wazonem.
- różne ćwiczenia na spostrzegawczość ('Znajdź i policz', puzzle, znajdowanie słów w mieszaninie liter - wordsearch)
a także sekcja dla dorosłych (GROWN UPS) np. party planner (jak zaplanować urodzinowe party i je przeżyć :)) z prostymi pomysłami na zabawy i przekąski oraz listą błędów, których unikać.
A tu prostrza wersja kartki wielkanocnej dla młodszych dzieci, również do wydrukowania ze strony THE MOUSE CLUB
Home → Kids Club House → activities → Make a card → kartka nr 20
Kartkę można wypełnić na stronie imieniem odbiorcy i nadawcy oraz wpisać krótką wiadomość, a potem wydrukować. Potrzebny będzia FLASH.
ZAPRASZAM DO EKSPLORACJI STRONY :)
super-teacherka

Słownikowy Niezbędnik

Dla osób siedzących w temacie poniższy wpis będzie “oczywistą oczywistością” (tak, tak, śledzę trochę polską politykę i znam parę chodliwych sloganów :))

Jednak podejrzewam, że sporo osób nie korzysta ze słowników online i/lub nie docenia, jak wiele można się z nich nauczyć.

Szczególnie słowniki angielsko-angielskie, myślę, przerażają wielu niewładających tym językiem zbyt płynnie.

Zupełnie niesłusznie.

Słowniki te często pokazują słowa w kontekście, pomagając nam upewnić się, czy na pewno wybraliśmy właściwie. A o pomyłkę nietrudno, gdyż angielski idomami, podchwytliwymi zwrotami (collocations) czy czasownikami złożonym (phrasal verbs) słynie.

Wielokrotnie przekonałam się już, że gdy po znalezieniu upragnionego słówka w słowniku dwujęzycznym wklepałam je w angielsko-angielski, nie znalajdowałam tłumaczenia lub było ono nieoczekiwanie inne. A przecież nie o ‘thank you from the mountain’ nam chodzi.



Na wstępie prezentuję 5 najpopularniejszych słowników angielsko-angielskich:


1. CAMBRIDGE DICTIONARIES ONLINE

http://dictionary.cambridge.org/


Mój zdecycydowany number 1 !!! Uwielbiam ten słownik, nie tylko za jego nieustanną ewolucję ku formie doskonałej, ale przede wszystkim za to, że zawiera czasami po kilkanaście znaczeń danego wyrazu wraz z prostymi, acz świetnie ilustrującymi znaczenie zdaniami.

Żywy angielski w czystej postaci!

Dodatkowo wymowa i zapis fonetyczny przy jednoczesnej prostocie formy (bez zbędnych zwykłemu zjadaczowi chleba symboli i niuansów fleksyjno-składniowych).



Ze słownikiem Cambridge mógł, w moim prywatnym rankinkgu, konkurować li i jedynie Oxford Advanced Learner Dictionary, sprzedawany w komplecie z CD-ROMem. Słownik, pamięciowo niestety obciążał twardy dysk, ale był na tyle genialny, że wystarczyło najechać myszką na słowo i 'dżin' sam wyszukiwał słowo.



Oxford chyba jednak powoli odchodzi od tego pomysłu na rzecz - nie dziwi nic - strony internetowej, która już jest, powiedziałabym, zwykła :) Jest kilka sekcji dla dzieci oraz pomocy jak pisać naprzykład podanie o odszkodowanie - ja emocjonalnie pozostaję jednak przy Cambridge.



2. OXFORD DICTIONARIES

http://oxforddicionaries.com/


cdn.

super-teacherka

3. MERRIAM-WEBSTER

http://www.merriam-webster.com/



Merriam-Webster choć wizualnie zbyt 'nadźgany' parę razy ratował mnie w odnajdowaniu definicji, o których inne słowniki uparcie milczą.

Warto o nim pamiętać!

Wymowa słów 'hamerykanska'. Ma natomiast w sobie coś pięknego - a mianowicie słownik obrazkowy (visual dictionary) - marzenie każdego wzrokowca. Wzrokowca, który lubi wkuwać słówka, rzecz jasna :)
Można wybierać wyrazy z listy (Index) lub eksplorować 15 kategorii głównych (Themes) z milionami podkategorii.


4. VISUAL DICTIONARY ONLINE

http://visual.merriam-webster.com/



5. THE FREE DICTIONARY

http://www.thefreedictionary.com/



The Free Dictionary wygląda trochę jak biedna kuzynka, szczególnie w porównaniu z ilustracjami w słowniku obrazkowym powyżej. Pozory jednak mylą. To super słownik, który ma między innymi takie asy w rękawie:

- słownik wyrazów bliskoznawczych (thesaurus - poświęcę im oddzielny wpis)

- słownik idiomów (62 idiomy z samym tylko wyrazem dog OMG!!!)

- słownik akronimów (tak więc jak nie wiesz, co OMG znaczy - poszukaj w The Free Dictionary)

Dodatkowo możesz: pograć w wisielca, przeczytać cytat kogoś (zapewne) ważnego i podyskutować o nim na forum, sprawdzić, kto z mniej lub bardziej znanych ludzi urodził się danego dnia oraz cofnąć się w czasie dowiedzieć się, co zdarzyło się dokładnie tego dnia parę(naście) lat temu.

Niedługo opiszę inne bezcenne w nauce angielskiego strony ;)

super-teacherka

fakt czy opinia

Fakt czy opinia?

Angielskie dzieci niemal od pieluchy mają wpajane jak kluczowe jest odróżnianie faktów od opinii. Ba, są nawet całe strony uczące tej trudnej sztuki. Można zobaczyć tam przykłady wycinków prasowych zawierających i jedne i drugie, ściągnąć listę popularnych zwrotów używanych w wyrażaniu opinii czy relacjonowaniu faktów, a nawet dowiedzieć się, jak sprytnie manipulować językiem, by własne przekonania ubrać w poważnie brzmiące oświadczenia.


Oto różnica:

Fakt

    • Ostatnie badania wykazały ...
    • Zgodnie z wynikami ostatniego sondażu ...
    • Najnowsze odkrycie potwierdzają, że ...
    • Naukowcy odkryli niedawno, iż ...


Opinia

  • Firma twierdzi, iż ...
  • Zespół prowadzący badania przekonuje ...
  • W opinii profesora Donaldsa...
  • Większość ekspertów podejrzewa, że ...


Przyznam, że ja wciąż się zmagam z rozwiązywaniem tego typu dylematów i pewnie często daję się zmanipulować. Nie wiem, czy to brak treningu od wczesnych lat dziecięcych, czy skostniałość w sposobie myślenia :)

Aby zaoszczędzić Państwu podbnych dylematów oświadczam, że na moim blogu fakty będą pojawiać się głównie w kontekście linkowanych stron internetowych i cytowania ich zawartości. Ogromna większość wpisów będzie najzwyczajniej w świecie prezentowała MOJE PRYWATNE OPINIE na dany temat, ukształtowane przez pryzmat doświadczeń, emocji, kompleksów i oberwacji nader cząstkowch. Nie będę głosiła tu teorii (co najwyżej hipotezy :)), nie zamierzam nikomu wmawiać, że treści tego bloga są bezdyskusyjne i nie uzurpuję sobie prawa do posiadania jedynie słusznych poglądów na wszystko.
Moje radosne przeżycia w polskich szkołach zakończyły się w roku 2004.
Nie wątpię (i mam nadzieję), że od tego czasu wiele się zmieniło. Dlatego też moje informacje mogą być nieco przeterminowane. Wszelkie korekty z lepiej poinformowanych źródeł przyjmę zatem przyjmę z pokorą :)

Pondto - uprzedzam lojalnie - zamierzam regularnie używać tu wysoce niepoprawnego politycznie uogólnienia ‘Anglicy’.
Wiem, iż nazwanie Walijczyka Anglikiem bywa gorszą obrazą niż niejeden epitet, a społeczeństwo brytyjskie jest bardziej zróżnicowane niż polska scena polityczna – ale całkiem świadomie wybieram pójście na łatwiznę. Z resztą de facto mieszkam w Anglii i uczę w angielskiej szkole, więc nie powinno to zbyt odbiegać od prawdy. Uprzedzam jednak potencjalne dyskusje w kwestiach formalnych – które swojego czasu, gdy bywałam jeszcze często na forach polonijnych – na równi mnie śmieszyły, co męczyły.
Zachęcam jednakże do wyrażania swoich opinii na tematy opisywane na blogu, do zadawania pytań i do ewentualnych sugestii, o czym chcieliby Państwo w przyszłości przeczytać.
Obiecuję w miarę możliwości używać języka polskiego w jego najczystszej postaci, jednak czasami wstawki w 'pinglish' będą nieuniknione, ze względu na nieprzetłumaczalność lub zbyt zawiłe znaczenie niektórych pojęć i zwrotów.

super-teacherka

inspiracja, czyli co mnie pchnęło

Jak to zwykle w życiu osób impulsywnych bywa, i w moim nadszedł taki moment, że poczułam, iż ten blog musi powstać teraz, zaraz, natychmiast!!!
Wszystko inne poszło w odstawkę: moje pozostałe blogi, facebook, sklep internetowy oraz wszelkie inne – bardzo liczne – aktywności wirtualne. Ta inspiracja spłynęła na mnie wczoraj, podczas wieczornych dywagacji z moją przyjaciółką na temat różnic między polskim a angielskim systemem edukacji. Miałam jej przesłać linki do ciekawych stron edukacyjnych, których niezmierzone zasoby przekopuję często i namiętnie. Przeglądając zakładkę ULUBIONE pomyślałam sobie, że muszę, MUSZĘ się gdzieś to wszystko spisać i ... podzielić się tą wiedzą tajemną.
Jak postanowiłam, tak też zrobiłam.
Poranna kawa była spóźniona, gdyż obmyślałam tytuł bloga, ziemniaków obrałam tyle, że pułk możnaby wykarmić – zapędziłam się w planowaniu tematów do opisania. Kotlety się troszeczkę przypaliły ("Dać 5 czy 6 podkategorii?"). Na spacer z dziećmi wysłałam mamę, by w spokoju nakreślić w myślach wstęp. A na kolację były jogurty. Nie będę się przecież bawić w robienie kanapek, jak trzeba wybrać szablon!
A teraz ... a teraz jest już jutro i wreszcie finalizuję mój pierwszy wpis.

To oczywiście dopiero nieśmiały początek i nie wiem, jak będzie mi dalej szło, gdyż akurat mam ferie i chwilę oddechu. Chciałabym jednak iść za tym impulsem i dać upust moim, niestłumionym nawet przez moją polonistkę, zapędom publicystycznym :)
A teraz konkretnie: Jestem belferką. Nie trudno się domyślić po nazwie bloga i po nicku. Tak dla jasności dodam tylko, że owo ‘super’ w moim nicku, to była sugestia Bloxa (gdzie pierwotnie założyłam blog - a teraz mi go szkoda porzucić :)), bo login ‘teacherka’ był już zajęty :))
Mam pełną świadomość, że namiętnie nadużywane przeze mnie zdania bardzo_wielokrotnie_złożone, rozpoczynane nierzadko od 'Gdy' i 'Ale', czy też kulawa interpunkcja (z ortografią chyba daję radę) powodują, że formalnie tytuł 'super' mi się nie należy.
Tak więc jestem belferką. Nie z powołania, ale z wyboru, którego już nie raz żałowałam. Rzucam ten zawód w chole*ę średnio raz na tydzień. Trzyma mnie przy nim jakaś resztka pragmatyzmu.
Ze Stasi Bozowskiej nie ma we mnie ni krztyny!!!
Jednak jakoś na swój sposób ten zawód lubię. I cieszy mnie, że czasami nawet widać efekty mojej harówki :)
Gdzie ja nie pracowałam i kogo to ja nie uczyłam! Opiszę to kiedyś bardziej szczegółowo. Na potrzeby wstępu dość powiedzieć, że pracowałam w szkołach polskich i angielskich, masowych i specjalnych, w małych grupach, dużych grupach i indywidualnie. W Anglii zaczynałam swoją karierę od ... wolontariatu, a wylądowałam jako konsultant (jak ja to zrobiłam – nie wiem :)).

Na Wyspach moją przygodę ze szkolnictwem zaczynałam od totalnej postawy na NIE i krytykowania wszystkiego, co dotyczyło albiońskiego systemu edukacji.
Ale ewoluowałam.
Nie, żeby punkt widzenia zmieniał się z punktem siedzenia. Po prostu obserwowałam i chłonęłam. Zaczęłam mieć przekrój przez różne rodzaje szkół, moje dzieci zaczęły przechodzić przez poszczególne poziomy edukacji, ja poszłam na studia (kolejne w moim życiu, ale czy ostatnie???).
Po 2 latach pozwoliłam sobie na refleksję, że może jednak w tych angielskich szkołach czegoś uczą ...
Teraz, po 7 latach, mam już zupełnie inne spojrzenie, którym chciałabym się z Wami podzielić.
Moim celem absolutnie nie jest krytykowanie polskiego systemu edukacji, choć porównania będą nieuniknione. Nie mam zamiaru wychwalać też pod niebiosa wszystkiego, co zrodziło się w głowach edukatorów Jej Królewskej Mości. Chciałabym opisywać różne ciekawostki ze świata angielskiego szkolnictwa, pokazywać różne nietypowe, zaskakujące rozwiązania i PRZEDE WSZYSTKIM dzielić się linkami do interesujących stron edukacyjnych, z których korzystają brytyjscy uczniowie i nauczyciele. Chciałabym, aby ten blog był inspiracją dla rodziców, chcących pomóc swoim dzieciom w nauce (nie tylko angielskiego) i nauczycieli. Żeby był skarbnicą wirtualnych pomocy naukowych i ciekawych rozwiązań.
Życzcie mi powodzenia, a obróci się to na Waszą korzyść :))
Prezentowane przeze mnie strony będą dotyczyły nie tylko nauki angielskiego ale też innych przedmiotów. Siłą rzeczy będą one po angielsku :) ale będę starała się objaśniać z grubsza gdzie co i jak znaleźć dla tych mniej biegłych.
Może to ZAINSPIRUJE niektórych do nauki tego pięknego języka?

ZAPRASZAM BARDZO SERDECZNIE
super-teacherka