Malowanki czyli face painting


Podejrzewam, że internet jest pełen stron o robieniu walentynkowych kartek, wycinaniu serduszek czy miłosnych wierszyków. Reklamy zachęcające nas do nadprogramowej romantyczności, zakupu tuzinów róż i wycieczek dla dwojga nie schodzą z banerów od paru ładnych tygodni. Porady, jak na nowo rozkochać w sobie chłopaka czy przygotować nastrojową kolację też pewnie można bez problemu znaleźć.
I nawet przez chwilę kusiło mnie, by czegoś poszukać, coś wam polecić - jakiś art & craft, jakieś wycinanki.


Ale nie!
Walentynkom mówię stanowcze nie!
Nie przekonuje mnie argument, że to kolejny dzień do dawania prezentów.
Nie bawi mnie sztuczne wyznawanie miłości i komercyjne uczucia.
Chociaż ... przyznam, że kupiona z zaoszczędzonych groszaków kartka z życzeniami (pisownia polska nie ćwiczona niestety - kuleje) od mojego najstarszego rozczula mnie.


Ale dzieci, to inna bajka. Dzieci i tak okazują miłość.
Bezwarunkowo i niewalentynkowo.

Dzieci kochają i kropka. Nie za coś. Nie pomimo, ale tak i już.
Więc te 'walentynki' to po prostu część nieustannych wyznań miłosnych :)
Przechodzą kontrolę jakości.

Mój mąż nie jest zbyt romantyczny, a i ja wolę kwiaty donicznowe od ciętych :) - więc nie czuję, że coś mi umyka.

Oprócz Walentynek są jednak inne okazje do świętowania, np. karnawał.
W Anglii, co prawda, karnawał kojarzy się raczej z Notting Hill Carnival i innymi świętami na cześć różnych grup etnicznych.

Z tradycjami karnawałowymi czy balami przebierańców się nie zetknęłam.
Nie dlatego, bynajmniej, że Anglicy przebierać się nie lubią.
Wręcz przeciwnie! Oni to kochają.

Ale jest to rozłożone na cały rok. A to Dzień Piratów, A to Dzień Czerwonego Nosa, Dzień Kropek (Children in Needs Spotty Day), Dzień Dżinsów (Jeans for Genes), a to jasełka czy Chiński Nowy Rok.

Dzisiaj jednak chciałabym napisać o ukochanym przez wyspiarskie dzieci malowaniu twarzy czyli face paintingu.

FACE PAINTING



To na Wyspach nieźle kwitnący biznes.
Nie ma imprezy plenerowej, nie ma festynu, nie ma szkolnej dyskoteki bez malowania twarzy.
Często na przyjęcia urodzinowe zapraszane są firmy profesjonalnie zajmujące się face paintingiem.
Równie często, hobbistycznie, robią to same mamy.

Pierwszy raz z face paintingiem zetknęłam się w mojej pierwszej szkole, gdy organizowany był Dzień Morza. Jedną z atrakcji miało być malowanie motywów morskich na policzkach. Ja dostałam za zadanie przygotowania wzorów czyli ośmiornic, krabów, rybek i delfinów wszelakich.

Choć moje 'dzieła' były skromne, nie mogłam się nadziwić, ile radości te bohomazy sprawiały dzieciakom.

Było to też fajne pole do obserwacji - jak jeden wzrór się spodobał, bo większość chciała 'masówki'. Ale zawsze znalazło się 2-3 indywidualistów, którzy albo wybrali coś, czego jeszcze nikt nie miał, albo zażyczyli sobie zmiany kolorystyki, lub wręcz wymyślenia czegoś oryginalnego.
Jak to w życiu :)


   
Potem już rozkręciłam się na dobre.
Skompletowałam sobie zestaw farb, gąbek, pędzelków, brokatów i wosków do robienia sztucznych zębów i na każdych szkolnych festynach zbierałam fundusze na szkołę, do której chodziły moje dzieci, malując zapamiętale wszystkie okoliczne dzieci :)



W celach "reklamowych" malowałam najpierw siebie:



Następnie dla wprawy ćwiczyłam na dzieciach:

(ponieważ mam żelazną zasadę, że nie publikuję zdjęć dzieci w necie - zdjęcia trochę 'zdeformowałam' w Photoshopie - to info dla tych, którzy moje dzieci znają i mogą być nieco zdziwieni :))





   



Czasami było to malowanie całej twarzy, czasami zaś tylko tzw. cheek painting (małe wzorki, na szybko):



A później już malowałam innych.
Najczęściej nie były to aż tak dopracowane obrazki, gdyż kolejka dzieci wymuszała pośpiech, a i pod czujnym okiem mam ręce się trzęsły.
Zresztą malowanie małych wiercipięt nie należy do najprostszych czynności. Wyzwanie stanowiła też ... ciemna skóra, jako że trudniej ją było pokryć kolorami, poza tym często jest ona bardziej 'oleista'.


Wzory w większości kopiowałam z internetu.
Taka zdolna to już nie jestem, żeby sama wymyślać - choć w przyszłości, jak się rozkręcę, to kto wie, kto wie  :)

W necie można znaleźć nawet zdjęcia typu 'step by step', czyli jak krok po kroku namalować jakiś wzór.
Tu jeden z najpopularniejszych wzórów - tygrys.



Polecam wam - przednia zabawa i dla dzieci i dla malujących :)

Warto jest skompletować sobie najpotrzebniejsze akcesoria.
Nie są one najtańsze, ale przy odpowiednim traktowaniu (mycie, suszenie) służą przez lata.
Zestaw do facepaintingu przydaje się nie tylko do klasycznych malowanek 'natwarzowych', ale także gdy potrzeba np. ucharakteryzować postaci do szkolnego przedstawienia lub na Bal Przebierańców.

Ja, jako zabiegana mama notorycznie zapominam o różnych przebierankach moich dzieci (tyle ich jest - patrz: początek wpisu).

Kiedy więc pewnego dnia rano moje dzieci z płaczem poinformowały mnie, że mają być żołnierzem z Wojny Krymskiej lub Florence Nightingale musiałam coś wymyślić (na tyle szybko, by samej nie spóźnić się do pracy :)).

Stara koszula ciążowa, spódnica i apaszka musiały wystarczyć za strój pielęgniarki z XIX w, a farby do facepaintingu pomogły szybciutko stworzyć piękną szramę i ranę obandażowaną połową rolki papieru toaletowego.
Łzy zostały osuszone, a strój był przynajmniej oryginalny, w przeciwieństwie do kupionych 'gotowców innych dzieci.




Oprócz farb (co się rozumie samo przez się) polecam także:

- brokat w żelu lub/i w proszku - nadaje super efekt,
- gąbki do malowania tła,
- chropowata gąbka do robienia cieniowania, kropek, smug itp,
- pędzelki z różnym końcówkami (np. do robienia kropek, cieniutkie do obramówek itp.)
- książeczkę z najpopularniejszymi wzorami i instrukcjami, jak je narysować - naprawdę, nawet początkujący 'malarze twarzy' dadzą radę :)

A na koniec podaję stronę, gdzie można podpatrzeć wiele fajnych, choć dość zaawansowanych wzorów - jest to amerykańska strona Snazaroo, jednego z największych producentów farb do twarzy. Strona, gdzie face painterzy- amatorzy zgłaszają swoje prace do konkursów:
 
 

Miłego malowania :)

Caramellita

2 komentarze:

Ania,mama Lusi said...

Jestem pod ogromnym wrażeniem! Przepiękne są Twoje prace.

Caramellita said...

Dziękuję :)

Post a Comment

Dziękuję za każdy motywujący i inspirujący komentarz :)