Eksperymentujemy

Dzisiaj chciałabym polecić jedną z super stron, do której na pewno nie raz wrócę – jako że nie da się opisać wszystkiego za jednym zamachem. A jest to skarbnica wiedzy i quizów tę wiedzę sprawdzących.

Strona BBC Bitesize, bo o niej mowa, jest określana jako an easy to use online listing of comprehensive revision and recap resources czyli coś na wzór repetytorium.


Dzieli się ona najpierw na podkategorie związane z poszczególnymi etapami edukacji – od KS1 do KS4 (które opisałam tutaj), a następnie na działy: English, Maths i Science.

Tym ostatnim zajmę się na pierwszy rzut. Science, czyli nauki ścisłe, traktowane w Anglii jako jeden przedmiot łączący wiedzę z zakresu biologii, chemii i fizyki.
W programie nauczania tego przedmiotu znajdują się więc takie działy jak: Living Things, Materials oraz Physical Processes, czyli jak nie trudno się domyślić są to z grubsza odpowiedniki naszej biologii, chemii i fizyki.

Strona ta jest często używana w szkołach na zakończenie jakiegoś bloku tematycznego. Dzieci mogą robić sobie różnego rodzaju quizy i grać w gry, wykorzystując nabytą wiedzę.

Bitesize KS2 / Science – bo na niej się skupię, jest przeznaczona dla dzieci w wieku 8-11 lat, jednakże ze względu na 2 lata różnicy (i poziom zaawansowania angielskiego) polecałabym ją dla dzieci w wieku 10-12 lat.

Dla polskich dzieci strona ta może wydać się dość trudna, właśnie ze względu na dość ‘specjalistyczne’ słownictwo. ‘Specjalistyczne’ dla osoby znającej angielski na poziomie przeciętnym, gdyż rzeczy omawiane tam i słownictwo potrzebne do zrozumienia poszczególnych zadań nie są raczej częścią programu nauczania języka angielskiego, choć na pewno w większości są znane po polsku. Mam tu na myśli wyrazy takie jak zęby trzonowe, siła tarcia, procesy fizjologiczne, ciecze, parowanie, magnesy, wzrost, cykl rozwojowy itp.

Jednakże – i to jest główny powód, dla którego chciałam zaprezentować tę stronę – materiały przedstawione są w uproszczonej formie, w sposób jasny i przejrzysty, co powoduje, że mogą być śmiało wykorzystane nie tylko jako materiał powtórzeniowy, ale też jako super okazję do nauczenia się nowych angielskich słówek w sposób łatwy i przyjemny.

Wystarczy posiadać trochę wiedzy (nabytej po polsku) zmieszaną z odrobiną logicznego myślenia i spokojnie można dać sobie radę :)

Jeśli na przykład chcemy nauczyć się czegoś o zębach, mięsożercach, przeżuwaczach i innych wchodzimy do działu Living ThingsTeeth and Eating i na wstępie mamy mini quiz sprawdzający, czy umiemy dopasować odpowiednie uzębienie do mięsożercy, roślinożercy i wszystkożercy :)





Potem możemy poczytać o niuansach, uzupełniając naszą wiedzę, a na końcu zrobić sobie teścik.

Możemy też wejść na stronę dla nauczycieli (Teachers) i, pominąwszy te wszystkie plany lekcji, cele dydaktyczne i inne nudne rzeczy :) obejrzeć sobie jakiś filmik związany z tematem (ćwiczymy rozumienie ze słuchu :)).

Można też rozwiązać jakąś zagadkę, z użyciem nowo nabytej wiedzy (linki na dole strony, np. Digger and the Gang).

Aż wreszcie przeprowadzić swoje własne doświadczenie w domu :)


Na koniec dodam osobistą refleksję. Wielu Polaków zarzuca Anglikom powierzchowność i fragmentaryczność wiedzy. Wg przeciętnego rodzica posyłającego swoją pociechę do szkoły (szczególnie jak ta doświadczyła już edukacji w polskim systemie) poziom nauczania na Wyspach jest szokująco niski. Szkoły nie przekazują dogłębnej wiedzy, tematy traktowane są bardzo zdawkowo i wybiórczo, i w ogóle ma się to nijak do polskiego wkuwania, kartkówek, klasówek i prac domowych.A poza tym kto to widział, żeby nie znać nazw wszystkich najważniejszych stolic!
Ja, będąc nie tylko rodzicem ale i nauczycielką, tak właśnie myślałam i wiem, że nie byłam w tym odosobniona.

Stopniowo jednak zmieniałam zdanie, bo widziałam, że ‘w tym szaleństwie jest metoda’. Dzieci poznają pewne rzeczy w zarysie, ale poznają je w wymiarze bardzo praktycznym. I do tego organoleptycznie :). Jest więcej samodzielnych eksperymentów, które dzieci nawet 6 letnie muszą zaplanować, przewiedzieć wyniki, a potem je zweryfikować i wyciągnąć wnioski.

Np. w czasie przerabiania tematu ‘Światło i Cień’ dzieci uczą się, jakie materiały odbijają światło, a jakie je pochłaniają. Na początek dostają różne rzeczy jak np. lustro, kawałek metalu, materiał, ‘anielskie włosy’, drewno itp. Planowanie eksperymentu (oświetlanie poszczególnych przedmiotów latarką) to nic innego jak zrobienie prostych rysunków. Dzieci zdolniejsze mają za zadanie dodatkowo je podpisać i zapisać wnioski. Dzieci, które mają trudności mogą dostać zestaw gotowych obrazków i etykietek. I do boju! Każdy dostaje latarkę i zabiera się do pracy indywidualnie lub w parach. W błyskach żarówek, w gwarze żywej dyskusji, w iście ‘naukowym’ bałaganie przeprowadzany jest eksperyment badający właściwości światła. I oczywiście, że nie wszystko zostanie w głowach, nie wszyscy od razu pojmą złożoność procesów fizycznych. Ale już zostanie zaszczepiona pewna koncepcja, pojawią się nowe słowa (przeźroczysty, nieprzeźroczysty, odbijać, pochłaniać, światło, cień, itp.). I satysfakcja z samodzielnie wykonanego zadania gwarantowana!


Takie podejście do tematu ma też swoje, nomen omen, cienie – nie tylko blaski, jak np. puszczanie dzieci na żywioł, co w moim odczuciu powoduje, że nauczyciel nie jest w stanie ogarnąć całej klasy. Te dzieci, które chcą się więc jakoś ‘prześlizgnąć’, mogą to z powodzeniem zrobić. Poza tym przeraża mnie wszechobecny bajzel, zwany bałaganem twórczym. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby szło to w parze z uczeniem dzieci pewnej organizacji pracy – a to niestety często kuleje (co w dużym stopniu zależy od ... osobowości i stylu nauczania nauczyciela). Ale o tym szerzej innym razem ...

Miłego eksperymentowania :)

super-teacherka



0 komentarze:

Post a Comment

Dziękuję za każdy motywujący i inspirujący komentarz :)